piątek, 12 listopada 2010

jesień

W końcu udało nam się wyrwać poza miasto i zatopić zupełnie w ciszy i blasku ostatnich słonecznych, jesiennych dni listopada. Cel - góry Opavskie. Pnąc się w górę nasłuchiwaliśmy odgłosów lasu. Bez pośpiechu, bez hałasu. Co nie znaczy, że w ciszy. Wiatr grał nam nad głowami, im byliśmy wyżej tym częściej oplatał moją szyję. Tak dawno nie wytknęłam nosa poza codzienny tłok, wrzawę ulicy, warkot starych mzk, że zapomniałam, jak to jest, kiedy dźwięk nie drażni, a uspakaja. Nastraja. I te kolory... światło przebijające się przez ostatnie liście na drzewach, rozszczepiające brąz jesieni na tysiące barw i odcieni... było pięknie, męcząco, w miłym towarzystwie dzień uciekł nawet szybciej niż umyka w codziennym pędzie. Po powrocie zapadliśmy w sen, prawie jak niedźwiedzie :)
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty

a jeśli mnie lubisz, zapraszam na facebook

Treści zawarte na moim blogu chronione są prawami autorskimi. Jeśli chcesz wykorzystać jakąkolwiek jego część do własnych publikacji poinformuj mnie o tym.
Photopixo - Świat FotoVideo Szybciej i Wygodniej

Obserwatorzy

Łączna liczba wyświetleń