Dziś łapię niedzielny oddech... Sporo się dzieje, dni uciekają jak szalone, dopiero co zaczęłam sezon ślubny a już tonę w morzu RAWów :) Poprzedni weekend minął pod znakiem fotografii, a to za sprawą wielkiego dnia Uli i Janka. Dzięki Nim znów mogłam wyrwać się do Krakowa, a nie wiem czy już kiedyś wspominałam, ale Kraków kocham miłością obłędną. Kilka lat temu planowałam, że spędzę tam jakiś fragment mojego życia, ale rzeczy ułożyły się inaczej, więc teraz, jadąc w to wyjątkowe miejsce łapię w płuca Krakowskie powietrze, a w duszy nasiąkam tym, co niezmiennie porusza mnie i uspakaja - klimat tego miasta. Więc będąc tam, w przerwie między fotografowaniem, zachwycaniem się bazyliką Św. Franciszka, moknięciem w deszczu i wybuchami śmiechu odwiedziłam w końcu boskie miejsce - cupcake corner. Miejsce anielskie - za ladą kilkanaście gatunków cupcakeów - wybór zajął mi sporo czasu... Dziś tęskniąc za miastem, za ludźmi, za nocnymi rozmowami z A. postanowiłam upiec własną wersję. mmmm ...
Tak więc dziś słodkie oderwania od rzeczywistości, a w najbliższych dniach mam nadzieję, ujawnić w końcu nową stronę internetową :D i oczywiście zapowiedź zdjęć Uleńki i Janka !
miłej niedzieli życzę !
Twoją szaloną miłość do Krakowa w pełni rozumiem, a na nawet częściowo podzielam ;) Zazdroszczę wyprawy! Hasło na wielce smakowitej fotce, bardzo prawdziwe... Mało kto dziś rozumie, że sukces i dobrobyt pochodzą od ciężkiej pracy... Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń